Istotne jest tu pojęcie „potencjału oszczędności” danego budynku. Rzeczą intuicyjnie oczywistą jest to, czy budynek przed modernizacją jest przegrzewany. Jeśli tak, to już ten fakt daje podstawę do przyjęcia oszczędności z zarządzania energią, niezależnie od dalszych usprawnień wprowadzanych w projekcie. Identyfikacja stopnia przegrzania może być oczywiście bezpośrednia – poprzez rejestrację temperatur wewnętrznych i zewnętrznych w wybranym okresie lub pośrednia – przez ocenę wskaźnika zużycia energii na m2 lub m3.
Kolejną wskazówkę dotyczącą ustalania potencjału oszczędności daje informacja o charakterze użytkowania budynku. Przykładowo, muzeum o wymaganej niezmiennej temperaturze dobowej to krańcowo różny przypadek niż budynek biurowy eksploatowany od 7 do 17, do tego z częściowo wolną powierzchnią do wynajęcia.
Trzecim istotnym czynnikiem jest aktualny stan konstrukcyjno-techniczny. W przypadku elementów budowlanych relatywnie łatwo ocenić stan okien, oszacować współczynnik oporu cieplnego ścian czy stropów. Po stronie wyposażenia technicznego bada się sprawność źródła ciepła oraz instalacje pod kątem zarządzania temperaturami w pomieszczeniach czy też możliwości narzucenia racjonalnego ich użytkowania (np. instalacja cwu czy oświetleniowa).
Jak widać, nie można odpowiedzialnie ocenić skali uzyskiwanych po modernizacji oszczędności nie znając wcześniejszego potencjału i zastosowanych usprawnień. Ocena typu „60% to dużo a 20% mało” bardzo często prowadzi na efektywnościowe manowce.